Prace ogrodnicze
S. jest wielkim miłośnikiem ogrodu i wszelkiego rodzaju kwiatów, krzewów czy ziół. Prace ogrodnicze należą do jego najbardziej ulubionych, a my próbujemy mu je jak najbardziej udostępniać. Na początku tej wiosny zdecydowaliśmy się stworzyć mu (i nam oczywiście też 😉 ) taki mały zakątek kwiatkowo-ziołowy na balkonie. Nic skomplikowanego: kilka doniczek (na jego wysokości żeby je mógł samodzielnie podlewać) z ziołami czy kwiatkami w S. ulubionej kolorystyce (tak, pomarańczowy u nas wciąż rządzi!).
Całość była przygotowywana oczywiście wspólnie: przynoszenie kwiatków, mieszanie ziemi, sadzenie. Lubię patrzeć na te małe rączki jak z wielką starannością i koncentracją wykonują zadanie. Każdy kwiatek został powąchany i zioło również wypróbowane. Wszystko to bez pośpiechu i wtrącania się, tylko z delikatnym tłumaczeniem, jak powinniśmy się obchodzić z kwiatkami.
Chyba nikt oprócz świętego Franciszka nie potrafił zachwycać się skromnym robaczkiem lub zapachem traw tak, jak czynią to dzieci.
Lubię wszelkie czynności domowe wykonywać razem. Nie chodzi o to, żeby było szybciej, sprawniej, czyściej. Chodzi o to, by być razem i dać dziecku odczuć, że jest częścią teamu.
Dzieci nie przejmują się wagą pracy, one są zadowolone, kiedy dały z siebie maksimum, do jakiego są zdolne, i nie czują się wyłączone z wszelkich możliwych zadań, które daje im otoczenie.
Tworzymy wspólne przestrzenie, w których każdy członek rodziny, nawet ten, którego wzrost nie przekroczył jeszcze 100 centymetrów, będzie się czuł dobrze.
Człowiek, który postępuje niezależnie, który angażuje swoje siły w wykonanie zadań, pokonuje sam siebie, doskonali się i rozwija swoje zdolności.
Rezultat wspólnej pracy był taki:
S. ma wszystko do dyspozycji: kwiatki, zioła, konewkę z wodą, narzędzia ogrodowe. Czy był przy tym bałagan? Trochę był. Czy S. nie podlewa za dużo? Podlewa. Czy nie urywa liści? Urwał. Ale dokładnie o to mi chodzi. Nie chować przed nim rzeczy, których nie wolno mu dotykać. Odwrotnie: jak najbardziej mu je udostępniać, żeby nauczył się, jak się z nimi powinno obchodzić. No i cóż.. Bazylia przecież lubi dużo wody. 😛
cytaty pochodzą z książki: Maria Montessori, Odkrycie dziecka, wydawnictwo Palatum, Łódź, 2014