Nasze najlepsze „Montessori friendly” serie książkowe 3+
Już jakiś czas nie było wpisu na temat książek. Nie oznacza to, że nie mieliśmy żadnych nowości czy fajnych pozycji, z którymi chciałabym się z wami podzielić. Wręcz przeciwnie! S. miał w ostatnich kilku tygodniach (czy nawet miesiącach) ogromną fazę na książki, głównie dłuższe historie, które czytaliśmy kilka razy dziennie. Przeczytaliśmy ich naprawdę sporo, i nie były to raczej pojedyncze książki, ale całe serie książek w których głównymi bohaterami były dzieci. Dzieci dokładnie takie, jakie w rzeczywistości są, ze wszystkimi radościami, szalonymi pomysłami, poczuciem humoru ale też strachem, pytaniami czy trudnymi emocjami. Jesteśmy razem z S. wielbicielami szwedzkiej literatury dziecięcej dlatego zdecydowana większość naszych książek jest właśnie skandynawska.
Zapraszam was serdecznie na nasz/ mój (w zupełności subiektywny 😉 ) wybór najlepszych „Montessori friendly” (czyli realistycznych) serii książkowych dla trzylatków (i więcej).
Uwielbiam Alberta! Są to pełne humoru historie o chłopcu, jego tacie i ich czasami szalonych pomysłach. Podejrzewam, że jest to seria, którą będziemy czytać naprawdę długo, po polsku jest dostępnych trzynaście tomów. Historie są ciepłe, ilustracje bardzo mi przypadły do gustu no i.. da się przy nich pośmiać! Ponadczasowa seria, któż by pomyślał, że Albert pochodzi z lat siedemdziesiątych?
Tę serię znalazłam przypadkiem na Targach książki w Krakowie. Od razu mi się spodobała, wydawała mi się jakaś znajoma. Później odkryłam, że autorem ilustracji jest Mati Lepp, który ilustrował również książki Ulfa Starka, które już wtedy od długiego czasu gościły w naszym domu i były szczególnie ulubione.
Lubię historie Billiego, w których musi sobie poradzić z różnymi emocjami: strachem (Billy i potwór) czy gniewem (Billy jest zły). S. ta seria szczególne przypadła do gustu, pamiętam, że kiedy na imprezce urodzinowej (kiedy kończył 3 latka) rozpakował prezent i znalazł w nim kolejny tom, od razu musiał go przeczytać i inne prezenty musiały poczekać. 🙂
Tutaj muszę przyznać, że ja tę Nusię nie za bardzo lubię, ale S. ją uwielbia. Są to historie dziewczynki, która jest trochę inna i różnych rzeczy się boi.
(Nils znajduje tłustego robaka. Nie wolno trzymać robaków w ręce, one chcą być w ziemi, myśli Nusia. – Kto chce dotknąć? – pyta Nils. Na pewno nie Nusia. Bo Nusia taka właśnie jest. Prawie wszystkiego się boi.)
Walczy ze swoim strachem czy „innością”.
(Wskakuj do wody. – mówi mama. Przecież wszystkie dzieci lubią się kąpać. – mówi tata. Ale nie Nusia. Dobrze jej na leżaku.).
W tej walce ucieka w swój świat fantazji. Seria zdecydowanie warta uwagi.
Piękne, piękne, piękne książki! Pisałam o nich więcej tutaj.
Tę serię dopiero zaczęliśmy, ale bardzo nam się spodobała. Sympatyczni bohaterowie, piękne ilustracje, ciekawe historie. I też się można pośmiać. 😉
Nie wiem, co dokładnie ten nasz S. widzi w książkach Piji Lindenbaum, ale uwielbia je. Tak jak serię o Nusi, tak również inne jej książki. Za siebie muszę powiedzieć, że niektóre mi się podobają ale inne zdecydowanie nie. Bardzo fajna jest Pobawimy się, mieliśmy ją wypożyczoną z biblioteki, ale w końcu i tak ją kupiliśmy. Znam ją na pamięć. 😉 S. się kiedyś nie mógł oderwać też od Sonia śpi gdzieś indziej, ja nią nie byłam szczególnie zachwycona (w nawiasie mówiąc za tydzień ma premierę film zrobiony na jej podstawie). Raz pożyczyliśmy z biblioteki też Zlatanka i ukochany wujek, S. był znów zachwycony i ja przerażona. Dziewczynka, która sobie robiła co chciała i nie ponosiła żadnych konsekwencji. Cóż, lektura nie w moim guście.
Klasyka szwedzkiej literatury, którą pamiętam ze swojego dzieciństwa. Uwielbiałam Emila i jego pomysły! Są to już troszkę dłuższe historie, ale S. je słucha z wielkim zaciekawieniem. Zdecydowanie polecam!
Hmm.. Muszę powiedzieć, że ta wszędzie polecana i zachwalana seria się u nas zupełnie nie sprawdziła. Myślę, że historie są piękne i bardzo ciepłe, ilustracje zaś nie bardzo trafiły w mój gust. Ale z resztą, jest drugorzędne co myślę ja, ważne, żeby S. polubił. I nie polubił. Przeczytał raz, powiedział, że mu się Basia nie podoba, nie będzie jej już więcej czytał i chce ją oddać do biblioteki. I na tym się na razie skończyło.
Seria o Pettsonie i jego (gadającym i nie bardzo montessoriańskim 😉 ) kocie Findusie skradła moje serce. Te historie, to poczucie humoru i te ilustracje! Na pewno będziemy tę serię kontynuować, ale…
Po długim okresie codziennego czytania książek z wyżej wymienionych serii S. stwierdził, że już ma dosyć wszystkich tych historii. Oznajmił, że on już ich czytać nie będzie i od tej pory będzie czytać tylko książki o zwierzętach albo roślinach. Nic więcej. Przesortował swoje półki w pokoju i poustawiał na nich rzeczywiście tylko książki o przyrodzie. Chyba nadchodzi jakaś kolejna faza. 😉
Ja uwielbiam Nusię (i wszystkie pozostałe książki Pii Lindenbaum) za poczucie humoru i za to, że postacie wcale nie są idealne. Nusia nie przypomina Barbie czy księżniczki – jest normalną dziewczynką. Moje córki też bardzo lubią te książki.
„Dziewczynka, która sobie robiła co chciała i nie ponosiła żadnych konsekwencji.” – czy to oznacza, że Zlatanka powinna zostać ukarana? Często się mówi o konsekwencjach mając na myśli kary. Dla mnie to zupełnie różne pojęcia. Konsekwencją dla mnie jest to, że jak włożę rękę do ognia to się poparzę.
Nie ukarana, ale też nie pozostawiona sama sobie ze swoimi uczuciami z którymi próbuje sobie poradzić robiąc nie do końca dobre i akceptowalne rzeczy. Konsekwencje nie zawsze są widoczne od razu, lecz zawsze jakieś są. Myślę, że też w tym jest nasza rola. żeby to dzieciom uświadamiać. Co do postaci, jak najbardziej się zgadzam, bardzo mi się ta normalność podoba, głównie w serii o Nusi. 🙂